Dziś zapraszamy podwójnie :) Ja, ten co robi, żeby było dobrze słychać czyli mój brat i ja :) Kto będzie z nami o 18:30 po Jasnej Stronie mocy ? Link do
Jesteś przy mnie przyjaciel mój brat. 1. Jak dobrze, że jesteś tuż obok, Nie martwię się o nic, bo wiem. Ty widzisz mój każdy krok I czuwasz bym nie potknął się. Ty rękę mi podasz w potrzebie, pocieszysz i dodasz mi sił. Gdy chmury się kłębią na niebie, Ty sprawiasz, by dzień piękny był. Ref.: Chwyć mocno za rękę… 2.
Szkoda mi się zrobiła na koniec, kiedy ich matka zmarła, bo pomyślałam sobie, że nie ma szans na normalną rodzinę. Powiedzmy sobie szczerze - nikt by go nie zaadoptował. Praca? Rodzina? Dom? Wątpliwe. Takie osoby powinny mieć wsparcie w rodzinie. Ale jest jeszcze Paweł :)
NIe wytrzymuje już z nim. przeczytajcie to chociaż .: ( (. Mam 13 lat rocznikowo 14.Moj brat jest starszy ode mnie o 3 lata. Jest wysoki i dziewczynom się podoba. A dla mnie jest strszany. Bije mnie wyzywa od najgorszych .Chyba myśli że ja to jakaś służoca.Jak czegoś nie zobie to od razu mam przewalone.Najgorsze że mam z nim pokój i
Jeśli filmik Ci się spodobał zostaw łapkę w górę.Instagram - ewa.adrychhttps://www.instagram.com/ewa.adrych/Facebook - Ewa AdrychMiłego oglądania!
Złote myśli o rodzeństwie – 20 cytatów. Nie da się ukryć, że cytaty o rodzeństwie są niezwykle różnorodne. Wiele z nich śmieszy, inne wzruszają, a niektóre pokazują, że posiadanie brata lub siostry bywa trudnym doświadczeniem. W naszym ranking to zbiór aż 100 najpiękniejszych sentencji o rodzeństwie.
. Psychologia „Pomóżcie, bo oszaleję. Mam czasami po prostu ochotę uciec z domu! Chodzi o to, że moja mama uważa, że mój brat nie musi sprzątać. Tzn. oczywiście nie mówi tego wprost, ale kiedy jest coś do zrobienia, to pada: „Kamilka, pozmywaj, Kamilka, wyrzuć śmieci, Kamilka, pozmywaj podłogi!” A on, jeśli hrabia coś zrobi, to jeszcze go chwali! Mam tego dość. Ostatnio powiedziała do mnie: „No wiesz, jak to jest z tymi facetami!” A ja nie wiem i nie chcę wiedzieć. On ma mieć tyle obowiązków, co ja i koniec!” Kamila, 15l. Niestety, to wcale nie jest rzadki problem. Zdarza się, że rodzice podchodzą do swoich synów na zasadzie: „dobrze, jeśli w ogóle coś zrobi”, a od córek wymagają więcej, „bo to kobieta”. Co z tym zrobić? Chwila zastanowienia Zanim jednak postanowisz urządzić w domu awanturę albo zacząć działać zgodnie z naszymi wskazówkami (które przedstawiamy niżej), zastanów się… czy rzeczywiście masz rację. O co chodzi? Mianowicie, jeśli jesteście z bratem w podobnym wieku, to może wcale nie chodzi o to, że on nie pomaga, ale rodzice wymagają od niego innych zajęć, niż od ciebie. Zajęć, których ty nie zauważasz! Tak było na przykład w domu Eweliny: – Kiedyś bardzo się wściekałam o to, że w większości sprzątam w domu ja i mama. Czułam się strasznie skrzywdzona, miałam nawet wrażenie, że moi rodzice mnie mniej kochają. Pewnego razu wybuchła wielka awantura na ten temat – znowu to ja miałam zmywać naczynia, gdy mój brat oglądał sobie film. Wściekłam się, więc rodzice zaproponowali mi prosty układ – od tej pory zamieniamy się rolami. Na początku byłam zachwycona, ale szybko okazało się, że się pomyliłam. Okazało się, że musiałam kosić trawnik, sprzątać boks naszego wilczura i robić mu jedzenie, wyrzucać śmieci, myć samochód, chociaż było naprawdę zimno, czasem nawet robić ogień, kiedy nie było taty! Musiałam przeprosić brata. Zrozumiałam, że on ma po prostu obwiązki, na które ja nie zwracam uwagi. I moje są jednak znacznie przyjemniejsze!” – dodaje ze śmiechem Ewelina. Poobserwuj dokładnie zadania brata – może się okazać, że on jednak robi znacznie więcej, niż sądzisz. I wtedy na wszelki wypadek nie podnoś alarmu . Gdy jednak jest nierówno… Ok, ale co, jeśli jednak po dokładnej obserwacji wiesz już, że on nic nie robi i rodzice rzeczywiście tylko ciebie „gonią” do sprzątania? Cóż, musisz działać. Nie tylko dla siebie – także dla swojej przyszłej bratowej . Co możesz zrobić? Porozmawiaj z rodzicami Na spokojnie. Aby mieć asa w rękawie, zrób sobie listę z obowiązkami, które wypełniasz ty (na przykładzie jednego tygodnia) i które robi twój brat. Pokaż ją rodzicom albo przeczytaj. Nie wściekaj się, tylko mów spokojnie! Wytłumacz im, że to jest bardzo niesprawiedliwe, bo przecież on też ma dwie zdrowe ręce i dwie zdrowe nogi. I że to już nie te czasy, w których sprzątanie jest tylko pracą kobiet. Powiedz, że przecież twój brat prawdopodobnie będzie miał kiedyś pracującą żonę i to, ze nie będzie jej pomagał, wcale nie będzie ułatwiało mu życia. Mów o swoich uczuciach. Powiedz, że jest ci przykro, bo czujesz się mniej kochana. Że chciałabyś, aby traktowali was sprawiedliwie. Zaproponuj rozsądne rozwiązanie Nie kończ tylko na tym małym wstępie. Wyjdź do rodziców z konkretną propozycją – zobaczą twoją dojrzałość i łatwiej będzie im się dopasować do twoich oczekiwań. Możesz na przykład przygotować dwie listy obowiązków (przygotuj ją tak, aby podział był dość sprawiedliwy). Daj wyraz swojej wspaniałomyślności i powiedz, że twój brat może sobie wybrać, które obowiązki woli albo możecie się zamieniać listami w systemie tygodniowym. Twoim rodzicom naprawdę będzie trudno z tego wybrnąć! „Uderz” do jednego rodzica Czasem bywa tak, że ma się lepszy kontakt tylko z jednym rodzicem. Jeśli jest tak i u ciebie, to wykorzystaj to. Gdy masz lepszy kontakt z tatą, porozmawiaj z nim o całej tej sprawie – on pogada już mamą na swój sposób. To naprawdę dobre rozwiązanie. Przygotuj się na wojnę Psychicznie nastaw się na to, że brat może się na ciebie obrazić. Cóż – trudno! Przejdzie mu. Skomentuj to słowami w stylu: „Ty się obrażasz za te kilka obowiązków, a ja musiałam robić to wszystko sama. W odwrotnej sytuacji chyba nigdy być się do mnie nie odezwał”. I nie przejmuj się za bardzo – uwierz, przejdzie mu to i wyjdzie na dobre. Dzięki tobie przynajmniej nie będzie miał dwóch lewych rąk do pracy .
Czy ktos moze mi powiedziec z kad to gowno sie bierze? Dobre pytanie tym bardziej że jak sam mówisz nie mieliscie patologi, alkocholu itp podobnych rzeczy. Jak najbardziej może to byc uwarónkowane dziedzicznie. Np mój ojciec też ma słąbą psychike i czesto miewa depresje albo stany przygnębienia, zwłaszcza ostatnimi czasy. Powodów może byc wiele, nie musi być awantór i fizycznej przemocy. Może tylko pozornie mieliscie dobry kontakt z rodzicami, czesto dobrobyt materjalny jeśli tak owy miałeś lub nie i ogólny spokuj w zaciszu domowym nie oznacza pozytywnych relacji. Jakie były wasze relacje z ojcem? Czy szanowaliście go i uznawaliście za autorytet męskosci? Kolejna sprawa to czy twój brat nie miał problemów w szkole?, Morze czół sie wykluczony z grona rówieśników? Może miał kompleksy na punkcie włąsnej męskości? Bo widzisz moj brat miał silną depreche i kompleksy, miał problemy z identyfikacją z własną płcią a jak był małym dzieciakiem to był naprawde zdolny, gral w piłkę nożną dostawał nagrody za osiągnięcia w nauce. Ale w okresie dojerzewania i po tym okresie jak by słabo sie rozwijal, był bardzo drobny wątły, miał mało masy mięśniowej i tym głównie się załamal, mówil że takie życie nie ma sęsu i w ogóle, stracił zapał do robienia czego kolwiek. [Dodane po edycji:] Powiedzcie co powinnismy robic w domu zeby mu pomoc, czy odrazu w ten sam dzien wyslac go na terapie? Psychiatra , psycholog, psychoterapeuta ? Boje sie ze jak znajdzie sie w domu to znowu bedzie cos chcial sobie zrobic, on zreszta tez sie tego bardzo boi U twojego brata jest Durza szansa na wyzdrowienie bo piszesz że on sam chce walczyć o swoje życie i coś chce z tym zrobić. My mojego brata chcielismy namówić żeby poszedł do jakiegoś psychologa czy terapeuty, ale on nawet nie chciał o tym slyszeć, całkowicie zwątpił w to że jego życie ma sęs i poprostu nie chciał zyć. W przypadku twojego brata jest inaczej, więc znajdzcie dobrego psychologa bądź psychjatre nawet prywatnego i on pomoże mu wyjść na prostą. [Dodane po edycji:] Czy z tego wogole mozna sie wyleczyc? Jak poprawic jego samoocene, jak pokazac ze zycie jest wartosciowe? Teoretycznie z każdych zabórzeń można wyjść tylko trzeba bardzo tego chcieć i być konsekwętny w działaniu, z włąsnego doświadczenia wiem że nie jest to łatwe, są wzloty i upadki, ale chęci to 50% sukcesu. A wy otoczcie go miłością i wsparciem. Jak najwięcej starajcie sie z nim przebywać zeby czół waszą bliskość emocjonalna i fizyczną, bo chyba w takich sytuacjach najgorsza jest samotność. Wprowadzajcie durzo chumoru do waszego życia, starajcie sie durzo żartować tak zeby mieć sie z czego śmiać. Smiech to jedne z najleprzych sposobów na dobre samopoczucie. Obejrzyjcie jakiś śmieszny pojeanyfilm albo kabaret. to moze byc jakieś rozwiazanie:)
fot. Adobe Stock W pewnym momencie stało się dla mnie jasne, że albo znajdę pracę mojemu mężowi, albo nasze małżeństwo się skończy. Jacek bowiem coraz bardziej pogrążał się w depresji, która rujnowała nam życie. W naszym związku nie działo się najlepiej, jeszcze zanim mąż stracił robotę. Sama nie wiem, dlaczego nagle przestaliśmy ze sobą szczerze i normalnie rozmawiać, a nasze codzienne kontakty ograniczyły się do krótkich poleceń i komunikatów. Niby każde z nas wiedziało dokładnie, co robić; mieliśmy przecież od lat określone obowiązki, więc wszystko powinno działać jak w zegarku. Niestety, zabrakło nam chyba miłości i coś zaczęło zgrzytać. Nie dopuszczałam do siebie myśli, że jest coraz gorzej Wmawiałam sobie, że nie mam czasu na analizowanie tego, co się dzieje między mną a Jackiem, bo przecież mam dwoje dzieci, którymi trzeba się zająć. Powiem więcej: było mi nawet na rękę, że mąż powoli przestał mniej czy bardziej taktownie nagabywać mnie o seks. Bo każdego wieczoru byłam tak zmęczona, że marzyłam tylko o śnie. Czułam się jak stateczna matrona, która epokę łóżkowych igraszek ma już daleko za sobą, bo została matką. Przestały mi być do czegokolwiek potrzebne. Niestety, mój mąż uważał inaczej... Po jakimś czasie zaczęły do mnie docierać sygnały, że Jacek mnie zdradza. Po fazie zdziwienia nadeszła faza bólu. „Już mnie nie kocha! Co będzie jeśli porzuci mnie i dzieci dla swojej kochanki?” – zastanawiałam się, płacząc w poduszkę. Drżałam o to każdego dnia, a jednocześnie bałam się poruszyć ten temat w szczerej rozmowie. Bo dokąd taka dyskusja by nas zaprowadziła? Tymczasem Jacek robił, co chciał. Wracał do domu, kiedy mu się żywnie podobało, i niby wykonywał domowe prace, ale tylko wtedy, kiedy akurat nabrał na to ochoty. Na moje prośby coraz częściej odpowiadał półsłówkami albo w ogóle milczał. Widać było, że tęskni za życiem kawalera. Aż pewnego dnia stracił pracę. Może to dziwne, lecz w tamtym momencie było mi to nawet… na rękę! Mąż osiadł w końcu w domu i nie miał już pieniędzy na kochanki. Poza tym jego głowę zaprzątały myśli o szukaniu pracy, a nie o podrywie. Czuł się niepotrzebny i mniej męski, a ja wzięłam na siebie rolę pocieszycielki. Bardzo się wtedy do siebie zbliżyliśmy Niestety, nie na długo. Ja przecież musiałam nadal pracować i prowadzić dom. Jacek natomiast popadł w marazm, który zaczął mnie denerwować. Nie miałam w nim oparcia i wyręki na żadnym polu! Nie tylko nie przynosił do domu pieniędzy, ale też wcale mi w nim nie pomagał. – Żeby chociaż obrał ziemniaki, zanim przyjdę z pracy, albo zmył po sobie talerz… A on nic! Tylko siedzi przed telewizorem albo śpi – żaliłam się mamie. Niestety, gdy zaczęłam naciskać na męża, żeby z większą energią wziął się do szukania roboty, warknął… że jego niepowodzenia to wina moja i mojej rodziny! Oniemiałam, słysząc jego tłumaczenia. Jacek utrzymywał, że skoro mam braci na znaczących stanowiskach, to któryś z nich powinien go gdzieś polecić. No cóż… Osobiście nie wpadłabym chyba na to, że siostra męża ma mi znaleźć robotę, gdybym jej nie miała. Jednak myśli Jacka chodziły innymi drogami. Dzień w dzień wiercił mi dziurę w brzuchu, zalewając mnie swoimi żalami, aż zrozumiałam, że on naprawdę nie żartuje, tylko obarcza moją rodzinę winą za całe zło w swoim życiu. A skoro tak, to znajdujemy się o krok od rozwodu… Tak naprawdę nie chciałam się z Jackiem rozstawać. Bo ja w gruncie rzeczy kochałam mojego męża, a poza tym Jacek jest przecież ojcem moich córek. Po co rozwalać rodzinę, jeśli można próbować ją ratować…? Postanowiłam więc zawalczyć o swoje małżeństwo i w tym celu ruszyłam po prośbie do braci. Niestety, choć dwóch z nich ma kierownicze stanowisko, a trzeci prowadzi własny biznes, jakoś żaden nie widział możliwości zatrudnienia mojego męża. Dwaj pierwsi zasłonili się tym, że to nie oni decydują w firmach o tym, kto zostaje przyjęty do roboty, natomiast Przemek… Właściwie wcale mu się nie dziwiłam, że nie pali się do znalezienia roboty Jackowi, ponieważ panowie zdecydowanie za sobą nie przepadali. Przemek doskonale pamiętał, jak Jacek – jeszcze jako mój narzeczony – śmiał się z jego pomysłu na biznes. Otwarcie krytykował mojego brata i dowodził, że w życiu mu się nie uda zarobić choćby złotówki. I początkowo faktycznie bratu nie wiodło się najlepiej, a mój ukochany mąż na etacie wyciągał całkiem sporą pensję. Rodzinne biznesy nie wyszły na dobre Jednak po kilku latach inwestycje i starania Przemka zaczęły przynosić zyski. Wyspecjalizował się w sprzedaży sztucznych kwiatów, które sprowadzał z Azji, głównie z Chin. Bukiety, wieńce, girlandy, cięte kwiaty i doniczkowe. Były z tworzyw sztucznych, ale niektóre wyglądały jak żywe! Ja sama nagle zaczęłam zauważać, jak wiele wokół mnie jest sztucznych kwiatów. Na przykład w takich urzędach. I miałam świadomość, że spora ich część pochodzi z firmy mojego brata. Przemek najpierw wynajmował halę, a potem zbudował sobie swoją własną hurtownię. I powodziło mu się naprawdę, dobrze, a nam z kolei coraz gorzej. Jacek, o ile z początku lekceważył mojego brata, o tyle nagle zaczął mu zazdrościć. A od zazdrości jest już tylko mały kroczek do nienawiści… Powiem szczerze – była ona aż nadto widoczna podczas rozmaitych rodzinnych spotkań. Bardzo więc musiałam się teraz natrudzić, aby przekonać Przemka do zatrudnienia mojego męża. A przynajmniej do tego, by mu w jakiś sposób pomógł. – Ale co on mógłby robić? Jaki ma pomysł na biznes? – dopytywał się brat. No tak... Zdawałam sobie sprawę z tego, że każdą ciężko zarobioną przez siebie złotówkę najpierw obejrzy z obu stron, zanim ją pożyczy mojemu mężowi. Jackowi więc także wierciłam dziurę w brzuchu, żeby coś wymyślił i przedstawił szwagrowi rozsądny biznesplan. Ślubny wziął się w końcu do roboty. Poszperał trochę w internecie i wymyślił, że zacznie robić doniczki. Ale nie takie zwykłe, tylko z surowców wtórnych, czyli przetworzonych plastików. A na to mógł dostać dotację z Unii Europejskiej, ponieważ łapał się na Eko-Plan z naszej gminy, na który właśnie dostali unijne pieniądze. Przemek, kiedy zobaczył biznesplan, pocmokał, pokręcił nad nim głową, lecz od razu było widać, że zwietrzył interes. – Trzeba jeszcze dopracować szczegóły, ale to ma szansę powodzenia – ocenił. Wyraźnie sprawił tym Jackowi przyjemność, a ja spuchłam z dumy. Bo mój mąż ma zmysł techniczny i te jego doniczki miały mieć system nawadniający. Dzięki niemu można podlewać roślinę tylko raz na jakiś czas, bo woda zbiera się pod nią w specjalnym zbiorniczku. – Widziałem takie rozwiązania w Niemczech i tam kupimy maszynę. Na początek jakąś używaną, a kiedy interes się rozkręci, zainwestujemy w coś nowocześniejszego – z entuzjazmem opowiadał mi mąż, a i bratu podobał się ten pomysł. Było tylko jedno „ale” Najpierw należało wyłożyć pieniądze na sprzęt, bo urząd zwracał wydaną sumę dopiero na podstawie otrzymanej faktury. Oczywiście, wstępnie komisja musiała zatwierdzić projekt i jego budżet, jednak tryb udzielenia pomocy wyglądał właśnie tak. A przecież my z Jackiem nie mieliśmy nawet grosza… W tym względzie mogliśmy więc liczyć tylko na Przemka. Kwota była dla nas niebagatelna, gdyż prasa do plastiku kosztowała w przeliczeniu aż 25 tysięcy złotych. Na szczęście po długich namowach mój brat zgodził się pożyczyć nam te pieniądze. – Robię to, bo mnie o to prosisz. I dlatego, że twój mąż obibok wykazał wreszcie trochę inwencji – zastrzegł zostało omówione. Jacek złożył do gminy wniosek o dofinansowanie i zyskał wstępną akceptację. Teraz musiał tylko pojechać po maszynę do Niemiec, którą już wcześniej zarezerwował. Pożyczył więc od swojego kumpla małego dostawczaka i wyruszył w trasę. Wrócił z tych Niemiec dzień później, niż było umówione, i… bez prasy! – Okazała się uszkodzona. Mają ją naprawić i przesłać do Polski na swój koszt – oznajmił mi z ponurą miną. „Skoro są tacy niesłowni, to dlaczego powierzyłeś im pieniądze?” – cisnęło mi się pytanie, którego niestety nie zadałam. Bo mąż wrócił i bez prasy, i bez kasy pożyczonej od mojego brata… Przez cały kolejny miesiąc trzymał się swojej wersji, że maszyna lada moment przyjedzie do Polski, tylko wynikły kolejne „nieprzewidziane trudności”. Mój brat nie jest jednak aż takim idiotą, za jakiego miał go Jacek. Kiedy uznał, że niemiecki kontrahent nie wywiązuje się ze swojego zadania, po prostu zadzwonił do tej firmy do Niemiec z awanturą. A tam zdumieni pracownicy powiedzieli mu, że faktycznie jakiś czas temu interesował się prasą do plastiku jakiś człowiek z Polski, ale na zainteresowaniu się skończyło. – Dostaliśmy tylko wstępne zapytanie, bez propozycji handlowej – usłyszał brat. Oczywiście, w związku z tym nie wzięli od Jacka ani grosza, bo i za co? – Nie przyjmujemy opłat gotówką. – wyjaśnili. – A maszyna, o którą pan pyta, już dawno pojechała na Słowację. Oszustwo Jacka wyszło na jaw I mojemu bratu otworzyły się wtedy oczy. Zobaczył, że został przez mojego męża zwyczajnie oszukany! Tylko co Jacek zrobił z pieniędzmi? Przyciśnięty do muru, najpierw usiłował trzymać się swojej wersji. Wmawiał nam nawet, że być może Przemek rozmawiał w Niemczech z nieodpowiednią osobą albo wręcz pomylił firmy. W końcu Przemek nie wytrzymał i postraszył mojego męża policją, a wtedy ten się przyznał. Jak opowiadał, z radości, że jedzie po prasę i ma na nią pieniądze, mąż poczuł się nagle bardzo męski, istny maczo. Przygruchał więc sobie na trasie panienkę, którą zabrał ze sobą do motelu… – I zdzira cię okradła! – podsumował go mój brat, po czym zapowiedział mu, że nie odpuści: – Masz mi oddać te pieniądze albo zgłoszę kradzież na policję!Po jego głosie poznałam, że nie żartuje. Miał plany biznesowe Jacka i dowód na to, że pożyczył mu 25 tysięcy złotych. Mój mąż nie ma więc najmniejszych szans, żeby się wymigać od płacenia. A co najgorsze, w tej całej aferze brat wcale nie potraktował mnie jako ofiary. Od swojej żony, której się czasami zwierzałam, dowiedział się o zdradach Jacka i o moim przymykaniu na nie oczu. – Zawsze taka byłaś! Chowałaś głowę w piasek! I teraz masz! – grzmiał. – Gdybyś jasno dała mu do zrozumienia, że nie będziesz tolerowała takiego zachowania, to czułby nad sobą bat. A tak był przekonany, że bez względu na to, co zrobi, ty i tak nie zwrócisz mu nawet uwagi!Sama nie wiem, co mam zrobić w tej sytuacji i czuję się paskudnie. Wyrolowana przez męża, który zrobił ze mnie idiotkę, choć poręczyłam za niego u rodziny! I odrzucona przez brata, który ma mnie za tchórza i nie chce mnie widzieć… Czy kiedykolwiek go przekonam, że nie miałam złych intencji? I co będzie z oddaniem pożyczonych pieniędzmi? Przecież my z Jackiem takiej kwoty nie mamy! Po kilku dniach bicia się z myślami poszłam do mojego brata porozmawiać.– Umorzę ci ten dług, jeśli się z nim rozwiedziesz – oznajmił mi wtedy. Jakby mnie kto w twarz strzelił.– To szantaż! Nie będziesz kierował moim życiem! – krzyknęłam, a on tylko wzruszył ramionami i stwierdził: – Jak chcesz, twój wybór. Na pieniądze czekam pół roku, tak jak to jest zapisane w umowie. A potem… – zawiesił wściekła z jego domu. Uważałam, że nie miał prawa stawiać mi takiego ultimatum i nadal tak sądzę. A jednak zaczęłam rozważać rozwód niezależnie od zdania brata. Bo Jacek wcale nie poczuwa się do winy. Utratę kasy uważa za nieszczęśliwy wypadek. A że skradła mu je dziwka? No cóż… On przecież ma swoje potrzeby! Więcej listów do redakcji: „Nie kocham męża. Tęsknię za mężczyzną, z którym miałam romans przed ślubem. On jest ojcem mojego syna”„Wyparłem się córki, ale zrozumiałem swój błąd. Po 15 latach chcę odzyskać z nią kontakt, ale jej matka to utrudnia”„Miałam raka, straciłam dwie piersi i męża, który mnie kochał, dopóki byłam zdrowa”
moj brat robi mi dobrze